W poniedziałek jazda w ciemnościach jesiennych i testowanie nowych butów. Lekkie, podeszwa nie za tępa, ale i nie za śliska = w miarę szybka zmiana nogi i dobre, stabilne odbicie. Do tego przewiewne, brak sznurówek = brak ryzyka gleby w przypadku samoistnego rozwiązania się sznurowadła (każdy hulajnożysta wie, że sznurowadła…
23 październik
Stopa nareperowana, no to się w poniedziałek wybrałem pohulajnożyć. W tamtą się nie przemęczałem zbytnio, co by nie przeforsować chodidla (czes.), ale z powrotem to już zasuwałem. Klasyczne wyścigi z rowerzystami na prawej stronie Bulwarów – musiały być, jak by inaczej. Odjeżdżają mi, robi się dziura, potem ich pomału dochodzę,…
7 październik
W poniedziałek gwizdało jak trzeba. Myślałem, że w którąś stronę będzie mocno pod wiatr, ale powiewało jakoś z boku, także nie było tak źle. Trzeba tylko odpowiednio dobrać kadencję i przebierać nogami, nikt nie powiedział, że będzie łatwo. We wtorek i środę wiatr już znacznie słabszy, również nie przeszkadzał, wiało…
24 wrzesień
W poniedziałek i wtorek pogoda nie dopisała. Pozostało wiosłowanie i kręcenie na Tom(e)hawku, znaczy się indoor pełną gębą. Ale w środę rano to już musiałem. Mokro, ale to dla wolnopomykacza standard. Twardy zawodnik, co to słoty i śniegu się nie boi. Leżące na asfalcie mokre listowie utrudnia odbicie, noga się…
9 wrzesień
Po powrocie z wyprawy na zamczyska i burčák (no to jo, že chmelovinka byla taky) wybrałem się w poniedziałek po południu na przypominającą przejażdżkę. Dojechałem do Świętokrzyskiego. Piękne podziękowania dla idiotów rozbijających butelki na DDR-ach. Miałeś siłę targać flachę, to miej jeszcze parę, by wrzucić ją do kosza (nawet jeśli…
31 sierpień
W tym tygodniu nieco zmieniony mikrocykl treningowy z uwagi na krótki urlopik i związane z tym tête-à-tête z Holką i zamczyskami. Wypadły zatem trzy dni hulanożenia pod rząd: poniedziałek wieczór, wtorek rano, środa po południu. Nie cisnąłem specjalnie, mając na uwadze parę dni bezczynności, nic specjalnego się też nie wydarzyło….
27 sierpień
Poniedziałek. Dziś po raz pierwszy w tym roku ją spotkałem. Schowała się za budką z lodami na Bulwarach, owinęła się lekką mgiełką, z zaciekawieniem obserwując spieszących do pracy, sportowców, spacerowiczów; tylko wprawne oko mogło ją dostrzec. Zawitała również na krótko na nadbrzeże, by przejrzeć się w Wiśle. Tam jednak przestraszył…
19 sierpień
Świąteczny poniedziałek. Ponieważ mus robota, to trening wyszedł na szybkopomykaczu. Jakbym miał wolne, to bym śmigał na Kozie na Rondzie. Po południu, zapowiadali burzę, to zebrałem się po piątej. Gorąco. Wiało porządnie, dobrze, że w dobrej konfiguracji: tam pod wiatr, z powrotem z wiatrem. Na Bulwarach po praskiej stronie parka…
22 lipiec
Po sobotnich słabościach na Rondzie, tylko o nieco lepszej niedzieli, zaordynowałem sobie sam z siebie, tj. nie przymuszon będąc czynnikami niezależnymi, całe dwa dni odpoczynku od aerobów. Do treningu na szybkopomykaczu wróciłem dopiero w środę, na wieczór (dało się już wytrzymać). Akurat na Legii mecz pożegnalny, sporo ludzi z tego…
16 lipiec
W poniedziałek wypadła w grafiku przejażdżka popołudniowa i od razu na początek tygodnia – jak by inaczej – wqrw. Jak zawsze przejazd przy Zoo, dwóch baranków na lubelskich blachach (nic do Lublina, aby było jasne) – za szybko, nieuważnie, bezmyślnie. Wyhamowali z piskiem na środku przejścia dla pieszych… Po klasycznej,…