Świąteczny poniedziałek. Ponieważ mus robota, to trening wyszedł na szybkopomykaczu. Jakbym miał wolne, to bym śmigał na Kozie na Rondzie. Po południu, zapowiadali burzę, to zebrałem się po piątej. Gorąco. Wiało porządnie, dobrze, że w dobrej konfiguracji: tam pod wiatr, z powrotem z wiatrem. Na Bulwarach po praskiej stronie parka…
13 sierpień
Pierwsza przejażdżka w tym tygodniu to poniedziałek rano. Chyba doszło do superkompensacji – najlepszy wynik znowu poprawiony (no dobra, dwa razy przejechałem na czerwonym i raz na ciemnopomarańczowym), średni puls z 26 km – 150. Bezwietrznie i nie za ciepło, to też odegrało istotną rolę. We wtorek wypadła jazda po…
6 sierpień
Poniedziałek, 1 sierpień, data niezwykle ważna dla Warszawy. Zaplanowanych na godzinę 17.00 zostało wiele wydarzeń, stąd też zapadła decyzja o przejażdżce wieczorem. Chętnych do hulajnożenia szosowego brak, paru wyścigowców na elektrycznych wyrobach hulajnogopodobnych, kupa (znaczy się dużo) rowerzystów. Noga hula aż przyjemnie, wykręciłem jeden z najlepszych czasów w tym roku,…
29 lipiec
Jadąc w sobotę po Jagiellońskiej z chłopakami z Ronda ucieszył mnie widok kampera na praskich blachach, z dwoma wolnopomykaczami z tyłu. Nie było szansy na rozmowę, zatem „3, 4 trhníte si nohou, kluci (nebo holky, nebo kluku a holko)” gdzieś nad Bałtykiem. Serce rośnie, motywacja wzrasta spotykając braci i siostry…
22 lipiec
Po sobotnich słabościach na Rondzie, tylko o nieco lepszej niedzieli, zaordynowałem sobie sam z siebie, tj. nie przymuszon będąc czynnikami niezależnymi, całe dwa dni odpoczynku od aerobów. Do treningu na szybkopomykaczu wróciłem dopiero w środę, na wieczór (dało się już wytrzymać). Akurat na Legii mecz pożegnalny, sporo ludzi z tego…
16 lipiec
W poniedziałek wypadła w grafiku przejażdżka popołudniowa i od razu na początek tygodnia – jak by inaczej – wqrw. Jak zawsze przejazd przy Zoo, dwóch baranków na lubelskich blachach (nic do Lublina, aby było jasne) – za szybko, nieuważnie, bezmyślnie. Wyhamowali z piskiem na środku przejścia dla pieszych… Po klasycznej,…
9 lipiec
W tym tygodniu hulajnogi wyszło nieco więcej niż zwyczajnie (pogoda pozwoliła). Także w takiej konfiguracji mikrocyklu, której staram się unikać, czyli wieczór i następny dzień rano. A tak właśnie się ułożyło (nimmt den Job und steck ihn ein, wo die Sonne niemals scheint): poniedziałek wieczór, wtorek rano, środa rano. W…
1 lipiec
Poniedziałek był dniem odpoczynku od sportów wytrzymałościowych w wersji mocnozaawansowanej (God save the Rondo Babka), od pewnego wieku trzeba już uwzględniać odpowiednią regenerację, jeśli nie chce się zostać urwanym zaraz za hopkami na Rondzie lub zostać wyprzedzonym przez emeryta na Veturilo podczas przejażdżki na szybkopomykaczu. Ale już we wtorek wyskoczyłem…
24 czerwiec
Poranna przejażdżka, pusto, luźno, nie wiało, ciepło. Ideał. Przejażdżka bez historii, prócz jednego pana na trekkingowym rowerze, który – na DDR-ze bulwarowym po praskiej stronie – najpierw mnie wyprzedził a potem koniecznie chciał mi uciec. Nie udało mu się, a po krótkim oddechu uciekłem mu ja (jakaś kara musi być)….
21 czerwiec
Chmura deszczowa, mój odwieczny i godny rywal, dzisiaj została przechytrzona. Przygotowana była na moją jazdę poranną, a tu była popołudniowa. Popadywało równo, trzeba przyznać. Dziś pojawił się drugi godny przeciwnik – wiatr. W tej gorszej konfiguracji, tzn. tam z wiatrem w plecy, z powrotem pod wiatr. W tamtą stronę to…