Obecny!

Po paromiesięcznej zawierusze związanej z powrotem po wieloletniej nieobecności (czy już na stałe?) do rodzinnego Syreniego Grodu – ostatnim miejscem, w którym na dłużej zakotwiczyłem było piękne, złote i skąpane w słońcu i piwie Knödeltown – czas nadrobić (spore) zaległości muzyczne. Parę płyt paru fajnych kapel się w międzyczasie ukazało, niektóre mam „na stanie”, niektórych jeszcze nie, nie wszystkie miałem okazję przesłuchać w takim zakresie, w jakim lubię, czyli ta sama płyta grana do rana do nocy bez przestanku. I w takim zakresie, by o nich napisać coś mniej lub bardziej mądrego. Pomału wszystko ogarniam, przesłuchuję intensywnie, kilka recenzji pojawi się w najbliższym czasie.

Abyśmy się jednak dobrze rozumieli… Po pierwsze, moja pozycja światopoglądowa jest jasna i nie mówię o niej szeptem, przeważać zatem będą recenzje zespołów niemutanckich, czyli z sercem po lewej stronie. Pomimo to nie zamierzam ulegać histerii, typowej zwłaszcza dla niemieckiej publiki, nakazującej za zespoły faszystowskie lub zanurzone w „szarej” strefie uważać choćby Perkele, Evil Conduct itd. Wystarczająco dużo absurdów krąży po tym świecie, by je pomnażać… Żaden fanatyzm – brunatny, czerwony, religijny – jeszcze nigdy nie doprowadził do niczego dobrego. I nie doprowadzi. A dobra muzyka pozostanie dobrą muzyką. Po drugie, właśnie – dobra muzyka. Recenzować będę płyty, które, jak uważam, zasługują na to, by przedstawić je szerszej publiczności. Życie jest zbyt krótkie, by pić tanie wino i słuchać kiepskiej muzy.