W sobotę 14. stycznia odjechałem spod ‘Arkadii’ sam, ale to już w międzyczasie standard w okresie poza sezonem (przed paroma laty sytuacja nie do pomyślenia, no ale czasy się zmieniają). Na Płochocińskiej czekało ledwie dwóch, również standard ostatnich czasów. Niby deszczu nie zapowiadali, ale kropiło nie wiadomo z czego, bo…
8 styczeń
A mogło być tak pięknie… Czyli trzy dni jeżdżenia. Nie, w piątek wieczorem musiało oczywiście przyśnieżyć. Rano w sobotę co prawda śniegu już nie było, ale jechać się nie dało – kałuże do kolan. Z tego, co wiem, nikt w sobotę nie jechał. W niedzielę, 8. stycznia, już było dużo…
8 styczeń
Po weekendowym Rondzie hop w poniedziałek rano na wolnopomykacza (no przecież nad ranem musiało popadać, jakby inaczej, więc szybkopomykacz ma wolne). Wiało z południowego zachodu w sposób specjalnie nieprzeszkadzający. Noga hulała dobrze. We wtorek przejażdżka wypadła również rano. Przy czym piździło w sposób znacznie bardziej przeszkadzający. Ale z Przyjacielem Wolnopomykaczem…
6 styczeń
Wolne w robocie, deszcz przestał, na królów nie zważam – niezależnie od ich ilości. Hop siup na Rondo. Chłodnawo, ale bez przesady, jeździło się w gorszych warunkach. Z Sąsiadem ruszyliśmy spod ‘Arkadii’ we dwóch, przy Płochocińskiej znalazła się tylko jedna jedyna zbłąkana duszyczka. No to pojechaliśmy we trzech, po drodze…
1 styczeń
Nie powiem, nie żyje krótko na tym świecie (a wspieram się tu autorytetem Sąsiada, który żyje znacznie dłużej), ale nie pamiętam ponad 15 stopni na Nowy Rok. Na dobrą sprawę dałoby się przejechać na krótko na dole (popołudniu spotkałem ze dwóch chłopaków na krótko na dole i górze). Nogawki załatwiły…
31 grudzień
Nareszcie! Ostatnia jazda miała miejsce 4. grudnia, zatem minął prawie miesiąc. Pogoda nieprawdopodobna. Sobota, Sylwester, długa przerwa w funkcjonowaniu Ronda – słowem wysokiej frekwencji nie oczekiwałem. I nie było. Spod ‘Arkadii’ ruszyłem sam, przy Płochocińskiej był Jarek, potem dołączyli jeszcze M1, Adam i Mirek. Tempo na rozruszanie stawów, A. był…
30 grudzień
Zima ustąpiła, dało się hulajnożyć. W tym tygodniu wypadło triduum wietrzno-dżdżyste. We wtorek, w czasie popołudniowej jazda, wiało najmocniej. Na szczęście z zachodu, zatem wiatrzysko aż tak bardzo nie przeszkadzało. Popadywało, chwilami nawet intensywnie. Sportowców w taką pogodę praktycznie brak. Szkoda też, że blachosmrodziarze nie zostają w domach. Idiota w…
24 grudzień
Tydzień nie jeżdżone, bo się nie dało. W piątek padało, ale późnym popołudniem przestało. Więc się wybrałem, bo już nie mogłem wytrzymać (jam ze starej szkoły, jak się tylko da, to na dwór; indoor jest jednak zbyt monotonny). Nie powiem, uświniłem się jak trzeba, ale warto było. To wspaniałe uczucie,…
17 grudzień
No i przyszła. Zima naturalnie a z nią śnieg, mróz i lodowisko. W odróżnieniu od pierwszego i trzeciego aspektu, mróz nie jest czynnikiem rozstrzygającym, ani specjalnie przeszkadzającym; dopiero poniżej minus 15 trening traci sens. W każdym poza psychologicznym aspekcie, czyli medycznym, zdrowotnym i sportowym. Ze względu na śnieg i lód…