Poniedziałek – ostatnio – zwyczajowo wolny od wytrzymałości. Wtorek – ostatnio – zwyczajowo izometria. Środa – wioślarz i schody. Gesagt getan – w czwartek wbiłem się z szybkopomykaczem na Narodowy. Runda kilak z ochłapem, równo, szeroko. Sportowców niet, pieszych paru się błąka, ale warunki ogólnie pełna rewelka. Jak należało się spodziewać, na długiej prostej bez przeszkód wytrzymałość na dużych prędkościach (dla szybkopomykacza) jednoznacznie słaba. I krzywa opadająca wraz z każdym kółkiem. Zaległości paru lat nie da się odrobić w parę tygodni, dlatego i ten sezon trzeba będzie potraktować jako przejściowy. Jutro zobaczę, jak się w takich warunkach spisuje „Bolide S2”. Spisywał się mniej więcej tak samo – w zakresie prędkości, chociaż mocniej wiało. Niższa waga pozwala spokojniej utrzymywać równe tempo, noga zmęczona po czwartkowych wyczynach. W niedzielę zapowiadali opady, zatem zrezygnowałem z Ronda na rzecz dłuższej przejażdżki na szybkopomykaczu. Bez szaleństw, na stałym, nie maksymalnym tempie oraz na pulsie do 140 bpm. Wyszło ponad 40 km, pełna koncentracja na technice. Owszem, popadało, całe 7 minut. Choć na powrocie, bliżej centrum, widać było po ulicach, że tutaj popadało porządniej. Po drodze krótka pogawędka z kumplem z Ronda – początek sezonu tuż tuż.
ADRES
tome.masaz@gmail.com
LINGUA
🇩🇪 🇨🇿 🇭🇷 🇷🇸 🇲🇰