Taka pogoda, że wyciągnąłem Biancę i dawaj na Rondo. Bez wielkich oczekiwań, stąd i nie było rozczarowania. A to dlatego, że ponownie jechaliśmy we dwóch z Irkiem. Zachodzimy w głowę, co też powoduje rzekomymi miłośnikami rowerów (szosowych), głównie członkami Ronda, że w taką pogodę nie chce się im wyjść przejechać. Słońce, umiarkowany wiatr, temperatura akceptowalna, prawie 5 na plusie. Czego chcieć więcej? Nie grzaliśmy, bo ostatni raz jechaliśmy przecież dawno temu. Pogadaliśmy o nowościach sprzętowych, planach itd. Zaczynają się niestety poważne problemy z przejezdnością. Za mostem nie dość, że trzeba jechać ścieżką, tak jak było, to teraz na dokładkę nie da się przejechać poboczem. Zerwali asfalt, w dni powszednie pewnie przejazd dla rowerów zamknięty. Nie wróży to dobrze na resztę sezonu (a może w ogóle na przyszłość), może się bowiem okazać, że przy okazji budowy nowej wylotówki zlikwidują nam trasę sobotnią. Dla mnie to jeszcze gorzej, bo i w niedzielę tamtędy nie przejadę. Ale to się zobaczy.