2 lipiec

Po sławetnym pilźnieńskim „Przesławnym laniu“ („Slavný výprask”) na szybkompomykacza wybrałem się dopiero w czwartek. Fakt, parę spraw się nakopiło, które trzeba było załatwić na już. Hulajnożyło się jednak zadziwiająco przyjemnie, nawet po tak długiej przerwie, noga podawała, pompka wypoczęta, technicznie również wcale wcale. A i pogoda dopisała, bo po południu już popadywało. Dobrze by było poprawić i w piątek, ale się chyba nie da. Bo znów czekają sprawy do załatwienia. Skoro ani w piątek, ani w sobotę się nie dało, to chciał nie chciał trzeba było przyhulajnożyć w niedzielę (zamiast Ronda; w tym sezonie hulajnoga ma pierwszeństwo). Bezproblemowy przejazd, nie za szybki, bo zapowiada się pogoda na przyszły tydzień, więc będzie dużo hulajnogi.