18 marzec

Łoo, panie, sinusoida została przerwana, bo w poniedziałek się dało. Rano, bo po południu już by się nie dało (lało). Rano też trochę kapało, ale bez przesady, można było jechać. Wolnopomykacz ostatnio cały w skowronkach, bo mu się sezon przedłuża. Jazda w tempie średnim, poza dwoma odcinkami na interwały. We wtorek się, rzecz jasna, nie dało. Zaczęło porządnie padać na chwilę przed końcem roboty. I popadało nieźle, trening nie miał sensu. Za to w środę wszystko już miało sens. Pogoda się ustabilizowała, kałuże powysychały, szybkopomykacz aż podskakiwał z radości. No to pojechałem. Piękny wytrzymałościowy trening na – miejscami – dużej prędkości (wiatr tam nieco ułatwiał sprawę). Powrót bardziej „techniczny”, ponieważ pod wiatr. Średni puls z godziny i 19 minut wyszedł 146 uderzeń, na maximum jeszcze nie pojechałem. Zapowiadają parę dni bez deszczu, zatem trzeba umiejętnie rozłożyć siły. Na wszystko przyjedzie czas, sezon się jeszcze nie zaczął. Stąd w czwartek był dzień zabawy i różnych technicznych ćwiczeń. Zresztą nie było nikogo chętnego do ścigania. A z tych na szosie, co mają zapędy ścigaczkowe na DDR-ach, to zapraszam w sobotę/niedzielę, albo razem z Rondem, albo na jeden na jeden (od kreski do świateł w NDM). Do wyboru szosa albo Koza.