W poniedziałek i wtorek się jechać nie dało. Dało się w środę (na wolnopomykaczu), a w czwartek znowu się nie dało. A w piątek wyglądało rano, że się nie da, ale się dało. Było wiosennie, po raz drugi w tym roku bez maski. Dopływ tlenu zwiększony o 20-30%, to i jazda była przyspieszona. Dawno nie pomykałem na wolnopomykaczu 24 km/h i w pewnym momencie na pulsie 169-170. Co by zachować rytm, to w sobotę się nie dało. A w niedzielę się dało. Wybrałem się na dłuższą trasę, a że piździło niemożebnie z zachodu, to się obawiałem, jak będzie na Wale Miedzeszyńskim. O dziwo, nie było aż tak źle. Na Międzyparkowej szło co prawda o życie, zuby nehty, Vollgas, ale udało się – prędkość nie spadła poniżej 13 km/h 🙂
ADRES
tome.masaz@gmail.com
LINGUA
🇩🇪 🇨🇿 🇭🇷 🇷🇸 🇲🇰