14 styczeń

W sobotę 14. stycznia odjechałem spod ‘Arkadii’ sam, ale to już w międzyczasie standard w okresie poza sezonem (przed paroma laty sytuacja nie do pomyślenia, no ale czasy się zmieniają). Na Płochocińskiej czekało ledwie dwóch, również standard ostatnich czasów. Niby deszczu nie zapowiadali, ale kropiło nie wiadomo z czego, bo chmury żadnej ani widu. Jechaliśmy we trzech, po drodze jeden kolega się zawieruszył, i dalej jechaliśmy z Jarkiem we dwóch. Powiewało, nawet mocno, do NDM specjalnie przyjemnie zatem nie było. Myśleliśmy, że na Rolniczej będzie jeszcze gorzej, ale raz zawiewało w plecy, raz z boku – także nie było tak źle. Na Pułkowej uprawialiśmy slalom gigant między stojącymi w korku blachosmrodami (w każdym tylko kierowca, jaśnie państwo dupy komunikacją nie wozi).