W poniedziałek wypadł szybkopomykacz rano. Miało być zimno, według prognoz, ubrałem się zatem cieplej i się ugotowałem. Hulajnożenie szosowe ma to do siebie, że zawsze jest ciepło, a rozgrzanym się jest już po 200-300 m. Trzeba naprawdę uważać z ubiorem, nawet wieloletnia praktyka nieraz zawodzi. Fakt, akurat testowałem nową termiczną golfokominarkę – tak się to cuś nazywa; za ciepła na jesień, będzie w sam raz na tęgie mrozy. Na wtorek zaordynowałem sobie dzień wolny, z uwagi na fakt, że w piątek, sobotę i w niedzielę szykuje się trzydniówka na Rondzie (w kwestii pogody na najbliższy weekend jestem optymistą). W środę również szybkopomykacz, pogoda nadal dopisuje, tym razem jednak popołudniu. Brak świateł po praskiej stronie Bulwarów, panowały egipskie ciemności, ale lampka czołowa daje radę. To chyba było około pełni, jak widać na zdjęciu. Obecności lunatyków na DDR-ach tym razem jednak nie stwierdzono. W niedzielę nad ranem popadało, na dokładkę opadała mgła i z niedzielnego Ronda wyszły nici, bo mokradło aż strach. Nie ma tego złego, co na dobre nie wyjdzie. Wolnopomykacz grzecznie i cierpliwie czekał przez cały sezon letnio-jesienny i jego kolej – patrząc na prognozy na najbliższą dni – właśnie nadchodzi.
ADRES
tome.masaz@gmail.com
LINGUA
🇩🇪 🇨🇿 🇭🇷 🇷🇸 🇲🇰