Stopa nareperowana, no to się w poniedziałek wybrałem pohulajnożyć. W tamtą się nie przemęczałem zbytnio, co by nie przeforsować chodidla (czes.), ale z powrotem to już zasuwałem. Klasyczne wyścigi z rowerzystami na prawej stronie Bulwarów – musiały być, jak by inaczej. Odjeżdżają mi, robi się dziura, potem ich pomału dochodzę, ale wyprzedzić już nie daję rady, za krótki dystans. W czwartek, jak to w czwartek, przejażdżka, w czasie której się nic ciekawego nie wydarzyło.
W sobotę pogoda spłatała psikusa, nie dało się pojechać ani na Rondo, ani na hulajnogę. W niedzielę z kolei, przedostatnia niedziela w październiku, to tradycyjnie zamknięcie sezonu na Rondzie. Nie ma ścigania poważnego, raczej towarzyska przejażdżka. Dlatego też Koza dostała wolne, a pod ‘Arkadię’ podjechałem na szybkopomykaczu, by spotkać się z chłopakami. Oni pojechali do Palmir, potem na tradycyjne spotkanie towarzysko-dekoracyjne przy ognisku i giętej (zdjęcia i filmiki na stronie Ronda), a ja na swoją trasę. Pusto, mokrawo, już w butach z lepszą, czytaj: jesienno-zimową podeszwą. Lepsze odbicie na mokrej drodze, ale słabsza, wolniejsza zmiana nogi. Średnia jeszcze ponad 20 km/h, ale już tylko ciut ciut.
W ten weekend odbyła się również ostatnia runda Euro Cup 2022, we włoskim Bibione. Kryterium jechali, zwłaszcza dziewczyny, przy oberwaniu chmury (to taka tradycja tegorocznego Euro Cupu, padało we wszystkich lokalizacjach). Bibione to nadmorski kurort, dlatego trochę powiewało, ale głównie na prostej na promenadzie nad samym morzem, co aż tak bardzo w kryterium i maratonie nie przeszkadzało. Średnia z maratonu cały czas poniżej 30 km/h, ale myślę, że bracia Czesi już w przyszłym roku, przy korzystnej konfiguracji pogodowej (sprzyjający wiatr i bez opadów) tę granicę złamią. A jeszcze paręnaście lat temu mało kto, nawet w Czechach, jechał szybciej niż 25-26 km/h – fakt, wtedy ‘se závodilo’ jeszcze na małym kole z tyłu (28/18 lub 28/20). Teraz praktycznie wszyscy, i ci liczący się, i ci amatorzy, jadą 28/28 i jeszcze na karbonowym sprzęcie ważącym niewiele ponad 4 kg. Od ostatnich moich wyścigów na hulajnodze minęła (dla mnie) niepostrzeżenie cała epoka. Nawet w mojej kategorii wiekowej nie mam już na szybkopomykaczu żadnych szans.