Z uwagi na nadal nierozwiązane problemy sprzętowe (końca kryzysu w stacjonarnych i internetowych sklepach rowerowych nie widać), ostatnio więcej czasu spędzałem na obu monopattinach niż na szosie (przypłaciłem to kapciem na szybkopomykaczu z przodu i dzisiaj pół godziny wojowałem – zwycięsko – z szytką). W zeszłą niedzielę oficjalnie zakończono sezon na Rondzie, w niedziele jeździć będziemy zatem trasę sobotnią, właśnie przestawiono czas – zatem zbiórka o 10.00, pogoda jak marzenie, wskoczyłem na Kozę i pojechałem sprawdzić nogę. Pod Arkadią nikogo ze starej gwardii, trzy nowe twarze, w tym dwie należące do płci ładniejszej; pod wiaduktem przy Gdańskim dołączyli Żoliberzy w liczbie dwóch. Do Jabłonnej zbieraliśmy towarzystwo, ostatecznie z kreski ruszyło 17 osób. Jeszcze przed hopkami chłopaki przycisnęli, dla dam trochę za szybko (brawo za odwagę i podjęcie wyzwania), po drodze słabli kolejni. Udało im się co prawda dojść na światłach w NDM, ale za drugimi światłami doszło już do poważniejszych przetasowań i ustalenia się ostatecznego składu w liczbie ośmiu zawodników. Na Rolniczej mocno pod wiatr, ale koło 40 km/h trzymaliśmy. Z uwagi na „cmentarny” weekend, wzmożony ruch pod obydwoma cmentarzami, który mocno nas spowalniał. Dziwnym trafem (nikt nie pojechał za mną, jeden się oglądał na drugiego) oraz drobnym występkiem (przejazd na mocno „pomarańczowym”) udało mi się na ostatniej prostej odjechać. Powrót bez komplikacji.
ADRES
tome.masaz@gmail.com
LINGUA
🇩🇪 🇨🇿 🇭🇷 🇷🇸 🇲🇰