Ostatni dzień lipca. Pod Arkadią początkowo pustawo, ale dwóch zawodników się pojawiło. Po drodze dołączali kolejni, od jakiegoś czasu liczba sobotnich ochotników-(jutro)zakwasowników oscyluje koło 20 chłopa. Pogoda super, wiatr nie przeszkadzał, między Jabłonną a NDM nawet delikatnie wiało w plecy. Napisać muszę, że to pierwsza od wielu tygodni, jeśli nie miesięcy przejażdżka praktycznie bez historii. Niby ze dwa razy poszło ponad 50 km/h, ale zabrakło poważniejszych harców, nikt nie mógł się urwać, bo go zaraz kasowali, grupa szła równo, sprintów nie było. Wobec tego przesunąłem się na tył i robiłem interwały. To ryzykowne, bo raz już myślałem, że nygusów nie dojdę, tak zasuwali:) Dwie godziny i jedna minuta z niewielkim sekundowym okładem – niczego sobie.
ADRES
tome.masaz@gmail.com
LINGUA
🇩🇪 🇨🇿 🇭🇷 🇷🇸 🇲🇰