9 marzec

W poniedziałek był dzień wolny od „a-/anaerobów”, tylko siłka na górę wieczorem. Wtorek i środa wypadły „indoory” i schody z ciężarkami. Stąd hulajnożenie przypadło na czwartek i piątek. Sprawa z pomiarami wyjaśniła się: na tej trasie większej średniej niż 20 km/h (z kawałkiem) się nie osiągnie. W paru miejscach, głównie na skrzyżowaniach, Bolida trzeba prowadzić. Tam, gdzie BCS się zmieści, Bolid już przyciera. Stąd by chronić sprzęt, trzeba zwalniać do zera, a w niektórych momentach nawet Bolida przenosić. Na prostych, bez przeszkód, Bolid popierdziela aż miło – w przedziale 23-25 km/h, jednak ciągłe hamowanie i zatrzymywanie uniemożliwiają podbicie mediany. Przewidywanym problemem w najbliższym sezonie będzie utrzymanie takiej średniej na całym dystansie. Jako że w najbliższym i bliższym sąsiedztwie brak długiej prostej (najbliższa pewnie w Jabłonnie, ale spróbuję się wbić na Narodowy, kółko 1 km), stąd i wytrenować wytrzymałości na dużych prędkościach się nie da. Mediana wytrzymałościowa zda egzamin, ale na 100 km. Amen.