Szósty styczeń to czerwone święto w kalendarzu = Rondo pomyka. Pod Arkadią tylko dwóch króli, po drodze dogonił nas król trzeci. Za chwilę, dawno nie widziany, czwarty, potem piąty, na Rolniczej najpierw szósty, a następnie siódmy. Siódemka to dobra liczba. Spoglądając przez okno wydawało się, że wiatru nie ma, ale od Jabłonnej przeszkadzał odczuwalnie. Również i mokre ulice, po wczorajszym całodniowym padaniu, nie zachęcały do ostrzejszej jazdy. Stąd i tempo było równe, nie za szybkie, nikt nie uciekał, nikt nie odpadł. Słowem: przejażdżka quasi-treningowa. Dawno nie byłem tak ubłocony, jednak najważniejsze, że dało się jechać. W czasie jazdy padały typy, że to już ostatnia przejażdżka na jakiś czas, zważywszy na docierające do nas prognozy o nadciągających opadach śniegu i syberyjskim zimnie (zimno nie przeszkadza, śnieg tak). Poczekamy, zobaczymy – prognozy mają to do siebie, że się często nie sprawdzają. A jak się nie sprawdzą, to my będziemy… Tak ahoj, zase příště, stejnej čas, na stejném místě…
ADRES
tome.masaz@gmail.com
LINGUA
🇩🇪 🇨🇿 🇭🇷 🇷🇸 🇲🇰