6 sierpień

W poniedziałek przejażdżka po południu. Zaczyna się BPS, w sobotę i niedzielę czeka wielki łomot w Lipníku. Przygotować się w W-wie na DDR-ach do tego typu wytrzymałościowych zawodów się nie da. Za dużo ludzi, ścieżki dwukierunkowe, ciągle światła. Ruszanie, rozpędzanie się, chwila sprintu, hamowanie, zatrzymanie się. I od nowa. Ale lepsze to niż nic. Co się jednak okazało? Pogoda spłatała figla i nie było nic: ani BPS-u, ani wielkiego łomotu w Lipníku. Jechali w Lipníku w piątek (sprint), w sobotę (kryterium) i w niedzielę (długi). Jedynie w sobotę im się udało, w piątek na tartanie im się ślizgały buty, a niedzielny wyścig odbywał się w fatalnych warunkach (stały, niemały deszcz) i w znacząco mniejszej obsadzie. Nie wiem, czy w tej sytuacji nie byłoby lepszym pomysłem przeniesienie Mistrzostw Czech na koniec września do Konstantinek. Kryterium oglądałem na żywo w internetowej TV Lipník, trzymając kciuki za Dominika. Ja, w Wwie pojechałem jeszcze w niedzielę w oknie bezdeszczowym i to było na tyle.

Obradowało również prezydium ČSK, gdzie ważnych, dla cudzoziemców, spraw nie poruszono. Interesujące może być jedynie to, że ČSK zamierza nie odpuszczać firmie mierzącej czas po problemach w Pilźnie. Chodzi o to, że nie pojechały się sprinty, a i sprawa rzeczywistych wyników niedzielnego długiego wyścigu nie została ostatecznie wyjaśniona (od 30 miejsca wzwyż dokładnie nie wiadomo, prócz zwycięzcy, kto był na którym miejscu i z jakim czasem). Notabene – w Lipníku też coś się wykrzaczyło, bo przy moim nazwisku pojawia się czas, mimo że przecież nie jechałem (DNS).