4 czerwiec

W niedzielę, 4. czerwca, wybrałem się na Rondo, bo dawno nie byłem i się stęskniłem. Pod ‘Arkadią’ piątka nieznanych mi kolarzy, ale krótko przed odjazdem nadjechał Marcin 2. Ogólnie ze starej ekipy z Ronda było może cztery osoby poza mną. W soboty jeździ mało kto, z uwagi na remont sobotniej trasy, w niedzielę – jak kto może, jak to ma czas. Frekwencja była jednak nadzwyczajna, zwłaszcza na Pomiechówku, sporo nowych osób, nowych rowerów, pięć pań, które serdecznie witamy (tylu chyba jeszcze nie było nigdy). Wiało, jak rzadko, ze wschodu. Stąd też 5 z przodu wpadała nader ochoczo na odcinku od kreski do stacji w NDM. Po ścigaczkach na hulajnodze noga podawała, to i przećwiczyłem towarzystwo od świateł do mostu:) Wracaliśmy we dwóch do Łomianek. Przyjemny powrót, bo nie samemu, pogadaliśmy – dzięki za towarzystwo.