28-29 maj

W sobotę, 28. maja, pogoda humorzasta. Miało niby nie padać, jednak na Jagiellońskiej nas trochę zmoczyło, od Tarchomina było już całkowicie sucho. Pod ‘Arkadią’ nikogo prócz mnie, za Starzyniakiem dojechał sprintem B. Przy Płochocińskiej czekało czterech, ze dwóch dołączyło po drodze – parę osób zatem się zebrało. Wiało niemożebnie, stąd i tempo do NDM nie za wysokie. Przy jeździe pod silny czołowy wiatr najgorsze jest zejście z mocnej zmiany, jak ktoś akurat dociśnie, to ciężko się utrzymać i robi się momentalnie dziura. Wyrównałem tempo, po drodze łapałem na koło pozostałych chłopaków i jakoś doszliśmy dwóch zwiewających wesołków. Za mostem miało być z wiatrem, ale wiatr krążył, zatem z zakładanych i oczekiwanych 50 km/h zrobiło się może 45 i to też trzeba było cisnąć.

W niedzielę, 29. maja, mocniejszy skład na Pomiechówku niż tydzień temu. Stąd też, uporczywa niedyspozycja uniemożliwiała pełną pracę nogi, grzecznie jechałem na końcu; tempo było w zupełności satysfakcjonujące. Powrót z lekkim wiatrem, zatem można było poćwiczyć na dużej prędkości. Dwa ostatnie dni charakteryzowały się dwu- trzyminutowymi intensywnymi opadami. Złapało mnie na Pułkowej.