23 maj

W sobotę, 22. maja, pogoda zapowiadała się słabo. Nie zdecydowałem się, chłopaki pojechali i trochę ich zmoczyło. Jak to w sobotę pojechali krótką trasą przez Łomianki, stąd też całkiem przemoczeni nie byli. W odróżnieniu od tych, którzy to wybrali się na zawody pod W-wę, no i tam skropiło ich porządnie (o czym opowiadali w niedzielę).

Samopoczucie po szczepionce zdawało się być ustabilizowane, o czym przekonały mnie hulajnogowe sprawdziany z rowerzystami na Bulwarach, z których – dotyczy tych na rowerach miejskich i MTB – wychodziłem przynajmniej na remis. Stąd też w niedzielę, 23. maja, pojechałem na Rondo. Ludzi kupa, silny wiatr, dojazd do kreski ślamazarny, za kreską początkowo brak chętnych do harców (poza Drapieżną Panterą, ale stwierdziliśmy, że to jeszcze za wcześnie), za hopkami znacznie ciekawiej. Ruszył mocniej Ryszard, poprawiłem, urwaliśmy się i tak dojechaliśmy we dwóch do pierwszych świateł w NDM, gdzie w końcu – na czerwonym – doszła nas grupa z Drapieżną Panterą na czele (urwała się potem z dwoma nygusami i zafiniszowali na kresce – gratki!). Powrót samemu, ale za to z wiatrem.