23 kwiecień

Pogoda fenomenalna. Tylko co z tego? Spod ‘Arkadii’ ruszyliśmy we dwóch. Chyba można już uroczyście ogłosić upadek historycznej lokalizacji na rondzie jako punktu początkowego dla wyścigów na Rondzie. Przy Gdańskim było trzech, na Starzyniaku z sześciu, a na Płochocińskiem – zgroza – może z pięciu. Po drodze dołączali kolejni, także ostatecznie nie było wstydu. Ale… Na Nasielsk tym razem pojechało niewielu, na Pomiechówku luda więcej, ale w średnim składzie. Przyczynę słabej frekwencji można by upatrywać w jakimś wyścigu, który gdzieś tam był rozgrywany, lub w rozpoczęciu sezonu wyjazdów (przygotowania działek pod dłuższy, majowy weekend). Zresztą, jak jestem z Kozą to niewiele mnie interesuje. Grupa na Pomiechówku nawet się rozbrykała, wiatr nie przeszkadzał, to i ze dwa razy poszło ponad 50 km/h, na krótkim odcinku, co prawda. Za mostem, a zwłaszcza na Rolniczej było natomiast masakrycznie. Wiatr wiał z przodu tak, że miałem problemy utrzymać 33 km/h na otwartych odcinkach a i tak mijałem kolejnych szosowców. W obszarze z zabudową było trochę lepiej, ale stan jezdni po „naszej” stronie jest coraz gorszy, także… Dobra, ważne, że się dało jechać.