Hulajnożę, ile się da. Bo pogoda dopisuje, bo i to lubię. Stąd poniedziałek, wtorek, środa i czwartek. W piątek natomiast popadało i już się nie dało, a wieczorem miałem parę spraw do ogarnięcia. W sobotę jeszcze mokrawo, dlatego wyciągnąłem wolnopomykacza (ale się ucieszył!). Przesiadka na sprzęt trzy kilo cięższy dała na początku popalić, potem się już noga przyzwyczaiła – średnia prędkość naturalnie 2-3 km/h mniejsza. W niedzielę padało i nie było ani hulajnożenia, ani Ronda.
ADRES
tome.masaz@gmail.com
LINGUA
🇩🇪 🇨🇿 🇭🇷 🇷🇸 🇲🇰