Wichrów jesiennych ciąg dalszy. W sobotę, jak to ostatnio w zwyczaju, wybrałem się na szybkopomykaczu do Wilanowa. Powrót, 15 km, pod wiatr, ani razu nie przekroczyłem 20 km/h, a tętno ani razu nie spadło poniżej 160. Chłopaki, którzy pojechali w sobotę z Rondem, opowiadali, że mieli problemy utrzymać 30 km/h na odcinku do NDM. W niedzielę, 21. listopada, wiało może trochę słabiej, ale z najgorszego kierunku, zachodnio-południowego. Spod ‘Arkadii’ wyruszyłem sam, na Starzyniaku nikogo, na Jagiellońskiej nikogo, dopiero przy Płochocińskiej czekało czterech starych bywalców. Na Modlińskiej zgarnęliśmy kolejnych dwóch weteranów jazd jesienno-zimowych, potem jeszcze trzech, a po drodze do NDM dogoniliśmy kolejnych dwóch. Pod wiatr szło ciężko, miałem problemy utrzymać z przodu 37 km/h na Kozie. Dwóch czy trzech nygusów nie dało rady, ale do mostu większość trzymała się razem. Po czym niektórzy zapomnieli, że jak jadą Rysiek i Marcin to nie należy odpoczywać, tylko przygotowywać się do finiszu. No i obaj przycisnęli pod górkę, na zakręcie urwali wszystkich, dopiero kilometr za mostem doszedłem najpierw ja, potem Irek. I w tym składzie dojechaliśmy bez większych ekscesów do Łomianek. Synoptycy straszą śniegiem i mrozem. Mróz nam nie straszny, ale śniegu to specjalnie nie kochamy.
ADRES
tome.masaz@gmail.com
LINGUA
🇩🇪 🇨🇿 🇭🇷 🇷🇸 🇲🇰