19. listopada 2021 r. (gdzie: Przychodnia, kto: Nie Pamiętam, The Spartanics, Zimna Wojna, Erection)

Nie ma na co czekać. W Reichu ponad 60.000 zakażeń dziennie, w Czechach i u nas grubo ponad 20.000. Za chwilę znowu nas zamkną i zamiast koncertów będziemy przesłuchiwać winyle w domach (nie, żebym specjalnie narzekał). Dlatego póki się da, kto żyw niech pędzi na koncerty. Ot, choćby do ‘Przychodni’. Klimatycznie, salka mała i zawsze ciemna, stage malutki i ledwo się czteroosobowe comba mieszczą, nagłośnienie i tak powyżej oczekiwań; klubowe klimaty pierwyj sort. Grają w skłocie z reguły kapele mniej znane, stąd też lekkie zdziwko mnie ogarnęło, jak wyczytałem, że przyjeżdżają Spartanicsi. Owszem, przed trzema laty też tu grali, ale od tego czasu trio z (mojego) Lipska poczyniło duże postępy muzyczne, co przełożyło się również i na koncerty w miejscach i w zestawieniach bardziej prestiżowych. W każdym razie nie marudzą i nie wybrzydzają, a my, tzn. ja i Starsze Szczęście, z tego powodu bardzo cieszymy.

Koncert zaczął się klasyczną dla koncertów w ‘Przychodni’ informacją o godzinnej obsuwie. Nema problema, są piłkarzyki (stół do ping ponga zarekwirowały dziewczyny na potrzeby robótek ręcznych), można pozwiedzać zakamarki skłotu, pooglądać wlepki. Kiedyś był dostępny wcale bogaty księgozbiór, ale tubylcy już chyba nie czytają. Stali bywalcy do opóźnień są przyzwyczajeni, dlatego przychodzą dopiero po 20.00, a na dół schodzą, jak już się nagadają (o ile w ogóle). Ogólnie to więcej niż pięć dziesiątek uczestników nie było.

Jako pierwsi wystąpili Nie Pamiętam. Na koncie EP-ka w postaci CD, z której – wedle samodeklaracji – sprzedanych do tej pory zostało sztuk dwie. Pomóc w sprzedaży trzeciej nie mogłem, bo wicie rozumicie, prezes NBP, premierek Mateuszek oraz Nikoś Obajtek zgodnie twierdzą, że żadnej inflacji nie ma, wzrostu cen również, a dziś to możemy kupić nawet więcej benzyny niż kiedyś. Kapela mi nieznana, jednak odnotowałem parę ciekawych rozwiązań, a „wesoły” utwór to bardzo udany kawałek. Wokalista hiperaktywny, pogował w pojedynkę i zachęcał – z różnym skutkiem – do tego innych.

Jako drudzy, po zdecydowanie za długiej przerwie między zespołami, wystąpili The Spartanics. Jak powyżej – rozwijają się z płyty na płytę, z utworu na utwór, również koncertowo. Nie zagrali niestety, ku wielkiemu żalowi memu i Starszego Szczęścia „Tell me what you know”, było natomiast parę kawałków ze starej i z nowej ‘dziesiony’, ze dwóch utworów w ogóle nie znałem.

Pozostałych dwóch kapel nie zobaczyliśmy, bo w sobotę czekały na nas od rana różne obowiązki. Obiecujemy zapoznać się z repertuarem w necie, i stawić się na kolejnym koncercie z udziałem obu załóg.