18 czerwiec

Duszno było z rana, niebo też nie za ciekawe. Ale jako że nie padało, to pojechałem na Rondo. Pod ‚Arkadią‘ 15 osób, zjechała młoda gwardia, ogólnie to zebrała się jedna z większych grup w tym roku na Pomiechówku. Pojawiły się również dawno nie widziane twarze. Harce zaczęły się już zaraz za kreską. Potem mieliśmy trochę szarpanego tempa, aż w końcu urwała się jakaś ucieczka. Jechałem z tyłu, nie reagowałem, miał kto gonić. Tak przynajmniej myślałem. Okazało się jednak, że nie ma kto gonić (czytaj nikt nie chce popracować). Jak ruszył Bogdan, to mu nikt nie pomógł. Jak ruszyłem ja, to się nikt nie utrzymał. Kiedyś się pewnie wstrzelę, ale oczywiście i tym razem zatrzymały mnie światła. Przed drugimi światłami daliśmy trochę ostrzej z Bogdanem, ale nikt nie pomagał. Najprawdopodobniej grupa już ucieczki nie doszła. Jak się śpi, albo taktyzuje, to się potem jedzie reakreacyjnie. Na powrocie wiaterek powiewał w plecy, dlatego też jechało się przyjemnie, koło 40 km/h. Pod koniec spadło parę kropel, zagrzmiało. Ja zdążyłem przed burzą, ale towarzystwo z Ronda to chyba nie.