W sobotę o 8.30 rozpocząłem przygotowania do Ronda, wyciągnąłem wszystko, co potrzeba i się szykowałem. 0 8.40 zaczęło kropić, o 8.50 padało już na całego – sobotnia jazda wypadła. Szkoda, bo kto nie musi do roboty w poniedziałkowe święto, miałby 3 dni jazdy. Sporo chłopaków wyjechało na długi weekend, bo frekwencja w niedzielę, 14. sierpnia, znacząco niższa niż ostatnio – Nasielsk pojechało niewiele ponad 10 osób. Na Pomiechówku z frekwencją trochę lepiej, bardzo dobrze ułożyły się natomiast warunki pogodowe – wiatr boczno-tylny. To i jeszcze to, że towarzystwo było mocno spragnione jazdy, spowodowało, że ostro poszło już za hopkami – prawie 50 km/h. Po przyblokowaniu przy zwężeniu przez blachosmroda jechałem już 53 km/h, co by grupę dojść, a w pewnym momencie doszło do 55,26 km/h. A jak już się noga rozkręciła, ucieczki żadnej też nie było, to pojechałem trochę z przodu. Dobra zmiana na średniej 49-51 km/h, utrzymałbym pewnie i 52, ale liczyłem na to, że wpasuje się w światła i pojadę całą zmianę na raz do mostu. Ale światła pomieszały mi szyki. W związku z tym jedna refleksja odnosząca się do skuteczności hamulców w rowerach czasowych przy karbonowych felgach (skuteczność normalnych klamkomanetek jest zdecydowanie lepsza). Zacząłem hamowanie z 50 km/h jakoś 10 m. przed światłami, a na środku skrzyżowania jeszcze się nie zatrzymałem. Przejechałem, poczekałem na chłopaków, grupa dała radę wyhamować. Pomijając pozycję, słabą sterowalność (praktycznie tylko balans ciałem), hamulce to jedna z głównych przyczyn, dlaczego czasowiec nie powinien jechać w środku grupy.
ADRES
tome.masaz@gmail.com
LINGUA
🇩🇪 🇨🇿 🇭🇷 🇷🇸 🇲🇰