Pierwsza przejażdżka w tym tygodniu to poniedziałek rano. Chyba doszło do superkompensacji – najlepszy wynik znowu poprawiony (no dobra, dwa razy przejechałem na czerwonym i raz na ciemnopomarańczowym), średni puls z 26 km – 150. Bezwietrznie i nie za ciepło, to też odegrało istotną rolę. We wtorek wypadła jazda po południu. Przejażdżka luźniejsza, nic ciekawego po drodze się nie wydarzyło. Następnie dwa dni spędziłem na Biance w ramach rozjazdu. W piątek przejażdżka poranna. Wiele się mówi o tzw. formie dnia, lepszej lub gorszej. I to się zgadza, dziś na ten przykład kardiowaskularnie wszystko było w porządku, ale motoryka kiepska – noga nie chodziła tak szybko jak powinna, stąd i czas łączny słabszy od najlepszych wyników.
W dzisiejszej formie, tj. w postaci sportowej, wykorzystywanej do treningu wytrzymałościowego, hulajnoga jest wynalazkiem stosunkowo młodym, opracowanym przez Finów i Czechów. W Finlandii, z uwagi na uwarunkowania klimatyczne, potrzebowano czegoś utylitarystycznego (dla mas), na czym można by uprawiać inne niż narty biegowe sporty wytrzymałościowe zimą, kiedy się nie da jeździć na rowerze. Przekonstruowano wtedy i opracowano specjalny rodzaj odwiecznych i typowych dla Skandynawii, także niezwykle popularnych – Tretschlitten, które napędzało się ruchem zbliżonym do hulajnogi (nogę odstawia się nieco na zewnątrz, na daną płozę, nie na pomost centralny). To znowuż spowodowało wzrost zapotrzebowania na podobny pojazd, który można by użytkować latem, na co odpowiedział swoim, początkowo przeznaczonym tylko dla własnego użytku doskonałym projektem Mr. Kickbike z lat 90-tych. Z kolei w Czechach w szóstej dekadzie ubiegłego wieku głośno domagano się opracowania przyrządu-pojazdu, na którym trenować w lecie mogliby narciarze; wrotki nie do końca się sprawdzały, natomiast boom rolek in-line i nartorolek to lata znacznie późniejsze (paradoksem jest, że popularyzacja rolek spowodowała równocześnie regres hulajnóg). I w ten sposób powstała hulajnoga na 12-calowych kołach, na który to pomysł wpadł niejaki Břéťa Michálek w 1968 r. (od tego czasu rozgrywana w Czechach jest również tzw. ‘Rollo liga’ [tj. seria wyścigów na hulajnogach]), notabene – istniejąca do dziś (https://ceskykolobeh.cz/rollo-liga/). Następnie Czesi powiększyli koła hulajnóg do 20 cali.
Konstrukcja hulajnogi szosowej, głównego przedmiotu rozważań na tym blogu, bazująca na dużym kole z przodu i małym z tyłu, to już z kolei wynalazek i opracowanie Mr. Kickbike’a, czyli Fina Hannu Vierikko z lat 90-tych minionego stulecia. I od tego momentu już poszło… Sukcesywnie pojawiały, pojawiają się nowe modele hulajnóg szosowych, dwa duże koła (26’’ lub 28’’), ramy karbonowe, hamulce tarczowe, kierowniki takie lub takie, jedna rura, dwie rury (Mibo), do wyboru, do koloru. Jeszcze dziewięć lat temu w wyścigach w Czechach wokół mnie były praktycznie jedynie hulajnogi w wariancie 28’’ z przodu, 18’’ lub 20’’ z tyłu. W tej chwili ten wariant w wyścigach to rzadkość – dominuje, zważywszy na znacząco lepsze właściwości jezdne po płaskiej drodze, 28”/ 28’’.