8 czerwca, w czerwone święto nie jechałem, bo arbajt. Ale w niedzielę, 11. czerwca, to już musiałem. Dwóch gości, potem dołączył trzeci, oraz dwie panie pod ‘Arkadią’, parę osób na Starzyniaku. Z uwagi na Ironmena, jechaliśmy na Modlińskiej po wiaduktach, większość towarzystwa dołączyła dopiero za drugim wiaduktem. Frekwencja mniejsza niż tydzień temu, płeć piękniejsza obecna w liczbie o jeden mniejszą niż przed tygodniem. Wiatr ponownie wschodni, w porywach przestawiający (zwłaszcza tych na kołach o wysokim profilu) i ponownie 5 wskakiwała co rusz, taką jazdę to ja bardzo lubię:) Dywersyfikacja treningu i wprowadzenie etapów „górskich” na Agrykoli na hulajnodze doprowadziło do kompensacji, noga kręciła, no to urwaliśmy się dlatego nygusom we dwóch, no ale pierwsze światła w NDM nie ułożyły się i nas doszli. Potem jeszcze dowiozłem grupę do mostu i adieu. Powrót samemu, z wiatrem boczno-czołowym, stąd średnia nieco ponad 35 km/h.
ADRES
tome.masaz@gmail.com
LINGUA
🇩🇪 🇨🇿 🇭🇷 🇷🇸 🇲🇰