Wedle SJP PWN „banda” to: 1) grupa ludzi dokonująca wspólnie napadów i rabunków; 2) pot. grupa ludzi zżytych ze sobą; 3) pogard. grupa ludzi zachowujących się hałaśliwie lub agresywnie. Wedle Wielkiego słownika weekendowych przejażdżek na rowerach szosowych natomiast „banda” to „grupa zżytych ze sobą ludzi dokonująca wspólnie hałaśliwych i agresywnych przejażdżek na rowerach szosowych oraz planująca wspólnie wypady i wyrównująca rachunki”, a jako przykład ilustrujący podaje się „bandę” z Ronda Babka. I w rzeczy samej, w sobotę, w imieniny miesiąca, czyli 10 października, zebrała się i pomykała cała – ponad trzydzieści osób – banda. Może to prognozy kiepskiej pogody na niedzielę (nie sprawdziły się), może to powiew kończącego się (dziwnego, covidowego) sezonu spowodowały tak liczną, rzadko w soboty spotykaną frekwencję. Oprócz starych znajomych, nawet jakieś nie znane mi twarze się pojawiły, witamy witamy; na szczęście nie przypedałowali (jeszcze?) Wirusosław Epidemowicz wraz z kumplem Sarsem Covidskim (te użyteczne określenia zapożyczam od chłopaków ze Steeltown). A jak jedzie taka grupa, no to się dzieje. Przejażdżka była szarpana, pełna odskoków, ucieczek, pogoni i przysłabnięć – znaczy się normalna sobota na Rondzie. Czas: 2.00.25, zatem niczego sobie. Czegoś mi przez te miesiące jednak brakowało… Home sweet/street home…
ADRES
tome.masaz@gmail.com
LINGUA
🇩🇪 🇨🇿 🇭🇷 🇷🇸 🇲🇰