10 lipiec

Piątek-sobota sprawy niecierpiące zwłoki do załatwienia. I załatwione, z tym, że w sobotę przesiedziałem parę godzin na kółkiem. Zatem sobotniej gonitwy nie było, a podobno było szybko:) W niedzielę, 10. lipca, już nic nie stało na przeszkodzie. Ludzi sporo, po raz pierwszy od jakiegoś czasu większa grupa pojechała Nasielsk niż Pomiechówek (młodzi są, co tam będą się ścigać ze starszymi panami). Było nudnawo, przyznaję. Ale w końcu uciekł S., nikt się nie kwapił do pogoni, to pojechałem, a potem zwiewaliśmy we dwóch, dołączył jeszcze M1. Grupa oceniła jednak, że to zbyt niebezpieczna konfiguracja – poza tym klasyka: zatrzymały nas światła. Za drugimi światłami co poniektórzy się rozochocili i nawet nieźle jechali, trochę im pomogłem, ale przed mostem już grupa była w całości. Powrót pod wiatr, znowu.