1 listopad

W niedzielę, 1 listopada, w porównaniu do soboty skład załogi powiększony o trzech kolegów. Myślałem, że pojedziemy na Pomiechówek, ale całe towarzystwo skręciło w lewo (zasadniczo to prawilny kierunek). Tempo również dzisiaj miarowe, znaczy się do Rolniczej, bo wówczas to Marcin dał w rurę i uciekł z trzema innymi. A jak się śpi, jak ktoś się zrywa przy wietrze w pysk, tak jak ja, to się potem jedzie z wywieszonym jęzorem w trzyosobowym peletonie, z tyłu uformowało się jeszcze grupetto. Dwóch nygusów dorwaliśmy dopiero przy Wysockiego, reszta skręciła gdzieś wcześniej. Z uwagi na zamknięte cmentarze, nie działy się w roku tym, pandemicznym, coroczne sceny dantejskie (trąbienie, omijanie, hamowanie, pyskówki) z naszym udziałem pod obydwoma nekropoliami na Rolniczej. Aha, 2.03.31.

No i oczywiście (w nawiązaniu do piątkowych słów frustrata-purpurata o grzesznikach i sygnalizowanych jutrzejszych protestach): Dziewczyny, dajcie, ać [teraz] my pogrzeszymy, a Wy poczywajcie!