Nawiązując do opisu zwyczajów bożonarodzeniowych na Rondzie, napisać należy, iż w aspekcie aktywności sylwestrowo-noworocznych sytuacja wygląda podobnie. W Sylwestra zasadniczo się nie jeździ, sporo chłopaków jest w robocie, natomiast 1 stycznia frekwencja wygląda wcale okazale. Zawodnicy przyjeżdżają w różnorakim stanie, niektórzy w szybkiej jeździe upatrując szansy na wypocenie nadmiaru bąbelkowych procentów, inni natomiast przywożą lecznicze „wspomaganie” w bidonach. Tak przynajmniej wyglądało to dekadę temu; w ostatnich dwóch-trzech latach ogólny poziom jadących wzrósł na tyle, że nawet niespecjalnie zakrapiana zabawa do północy może się skończyć urwaniem balangowicza na pierwszej hopce za Jabłonną. Dlatego też niektórzy – profilaktycznie – w Nowym Rok już nie przyjeżdżają.
Na przełomie starego roku pandemicznego i nowego roku pandemicznego znalazła potwierdzenie wyżej naszkicowana sytuacja. W sylwestra 2020, acz byliśmy po słowie, nie pojechaliśmy, ponieważ pogoda na to nie pozwoliła. W Nowy Rok, 1 stycznia 2021, pojawiło się już pod samą Arkadią sześciu zakapiorów (takiej frekwencji dawno tu nie było), dwóch kolejnych dołączyło po drodze, z tym, że Sąsiad pojechał swoją rundę. W niedzielę dowiedzieliśmy się, że jeszcze para kolarzy spóźniła się na miejsce zbiórki na Płochocińskiej i zrobili rundę w przekonaniu, że Rondo nie jechało (Rondo jeździ zawsze, poza ekstremami pogodowymi). Po raz pierwszy od dłuższego czasu nie piździło, stąd też jechało się przyjemnie (aczkolwiek Modlińską przejechaliśmy tempem 45 km/h) i równym tempem. Również dlatego, że dawno na Rondzie nie widziany Wódz Rozpięta I Powiewająca Na Wietrze Kamizelka dawał piękne, nawet dwukilometrowe szybkie zmiany. Na Rolniczej tym razem bez większych szaleństw, wszyscy dojechali razem i szczęśliwie. Czas, 2.02.00, lepszy niż podczas wielu przejażdżek letnich.
W sobotę, 2 stycznia 2021, poświadczona frekwencja wyższa o dwóch zawodników. Pogoda sprzyjająca, ponownie bez uciążliwego wiatru. Mały eksces wywołany przez hamującego, naduprzejmego kierowcę, ale wszyscy szczęśliwie zdążyli wyhamować. Przez całą rundę tempo raczej równe, Sławek się tu zasłużył długimi, szybkimi zmianami, ale nieco wolniej niż wczoraj (2.06.14). Brak większych skoków, ucieczek, interwałów i czołowego wiatru na Rolniczej spowodował, że grupa dojechała w całości do Łomianek. A następnie grzecznie, nawet bez harców na hopce przed Wóycickiego, dojechała do Północnego, gdzie się towarzystwo rozjechało na wszystkie strony.
W niedzielę, 3 stycznia 2021, pogoda słabsza o tyle, że w powietrzu wilgoć, ulice mokre. Znaczy się, znów ubłoceni jak trzeba. Zawodników ośmiu. Jazda równa. Za mostem zaczęło wiać, na Rolniczej zaczęły się z powodu wiatru – niezamierzone – harce. A było to tak, od ronda w Czosnowie wiatr wymusił jazdę krótkimi zmianami. A że nie wszyscy wprawieni w tę technikę (po wyjściu na krótką zmianę nie należy przyspieszać, wystarczy trzymać tempo, bo w końcu ci w słabszej formie postrzelają), to po krótkiej chwili okazało się, że z kolegą znaleźliśmy się sami z przodu. No to odjechaliśmy. Karma jednak wraca… Jak raportowałem, ze dwa, trzy razy uciekających chłopaków zatrzymywały (z reguły ostatnie na Rolniczej) światła, teraz zatrzymały nas. Należy jednak napisać, że goniący nas, również we dwójkę (reszta grupy oglądała się na siebie), Robert z kolegą pojechali pięknie i pewnie by nas i bez świateł na ostatniej prostej doszli. Gratki.